Memy, hasztagi, pliki, flashbacki… Język, który jest “własnością” sieci wdziera się do poezji. Ale czy to dobrze - i dla tego języka i dla poezji? Odpowiedzi na to pytanie usiłowali udzielić członkowie Grupy Poetyckiej “Niektórzy” na spotkaniu 19 czerwca br.
Jednak zamiast znaleźć odpowiedzi mnożyliśmy pytania. Bo oczywiście poezja współczesna nie może pozostawać w oderwaniu od rzeczywistości, również tej leksykalnej. Nikt dziś przecież nie będzie pisał jak np. Norwid - wydaje się, że byłoby to nienaturalne. Z drugiej jednak strony, jeżeli założymy, że wiersz ma odzwierciedlać poety widzenie świata, to czy ten świat pełen jest właśnie szerowania i digitalizowania, lajków i stories…?
A może poeci (zwłaszcza młodzi) specjalnie wplatają w swoje wiersze te “komputerowe” odniesienia, by podkreślić, że nie tyle są współcześni, ile chcą być nowocześni? Tylko czy to na pewno potrzebne?
Osobną kwestią pozostaje używanie wulgaryzmów. Choć Niektórzy stwierdzili, że mniej rażą one w wierszach niż np. hasztagi.
I faktycznie, w poezji Justyny Kulikowskiej, którą czytaliśmy na spotkaniu, dużo jest wulgaryzmów, na szczęście mniej podkreślników i pamięci RAM (choć to drugie nie dotyczy wiersza “Tryby”).
Jednak pisząc z użyciem znaków # i _, Justyna Kulikowska diagnozuje zabiegi stylistyczne, którym poddaje swoją poezję: Język, którym piszę, jest martwy.
Jakby zauważała, że nadmierne unowocześnianie zabija poezję.
Zresztą, w jej wierszach dużo jest trafnych spostrzeżeń, a chyba najlepszym przesłaniem jest to z wiersza “Splendor”: Lepiej się wymilczcie. Lepiej się wymilczmy.
I z tym postanowieniem Grupa Poetycka “Niektórzy” została. Co nie znaczy, że będzie milczeć przez całe wakacje - kolejne spotkanie z poezją już w lipcu.
MJ